Wystąpienie w dniu 29-01-2016
Poseł Michał Dworczyk:
Informacja ministra spraw zagranicznych o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2016 roku.
Poseł Michał Dworczyk:
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Zanim przejdę do swojego wystąpienia, muszę się krótko odnieść do wypowiedzi pana przewodniczącego Schetyny na temat ewakuacji z Mariupola. Chciałbym zaapelować, żeby w naszej dyskusji wykazywać się elementarną przyzwoitością i żeby opierać się na faktach. A fakty są takie, proszę państwa, że Polacy z Donbasu od września ubiegłego roku zabiegali u rządu Platformy Obywatelskiej o pomoc i ewakuację. I odbijali się od głucho zamkniętych drzwi.
(Poseł Andrzej Halicki: Proszę nie opowiadać bzdur.)
Dopiero na początku grudnia, po tym, jak zginął tragicznie w Doniecku Kazimierz Wróbel, polski obywatel, dopiero wtedy rząd Platformy Obywatelskiej zajął się tą sprawą. Obiecana została ewakuacja, z której później, przypomnę, panie ministrze, chcieliście się wycofać. Chcieliście się wycofać. Ostatecznie została przesunięta i miała miejsce dopiero w styczniu, przez co naraziliście naszych rodaków jeszcze na utratę zdrowia i życia, więc trzymajmy się faktów.
(Poseł Andrzej Halicki: Nieładnie.)
(Poseł Małgorzata Gosiewska: Takie są fakty.)
Panie Ministrze! Chciałbym podziękować panu ministrowi za to, że tak jednoznacznie i zdecydowanie podkreślił pan w swoim wystąpieniu rolę Polonii i Polaków za granicą w polskiej polityce zagranicznej. To jest temat bardzo ważny, ale wciąż przez wiele osób niedoceniany i dlatego w swoim wystąpieniu skupię się wyłącznie na tym wątku.
Rzeczywiście, 20 mln naszych rodaków poza granicami kraju to wielki potencjał. Ten potencjał – trzeba to jednak wyraźnie podkreślić – do tej pory wykorzystywany był jedynie w znikomym stopniu. Wielu Polaków mieszkających za granicą zajmuje wysoką pozycję społeczną i ekonomiczną. Wielu z nich czynnie angażuje się w życie publiczne swoich krajów. Jednak mimo to, jak do tej pory, zarówno pojedyncze osoby, jak i całe wpływowe środowiska były ignorowane, a państwo polskie nie potrafiło bądź nie chciało zaproponować im atrakcyjnej formuły współpracy. Są to rzeczywiście, jak słusznie zauważył pan minister, nasi ambasadorowie, których potencjał należy wykorzystywać. Wiele z tych osób konsekwentnie zabiegało, do niedawna bez żadnego wsparcia ze strony Polski, o dobre imię naszego kraju. Całe środowiska Polaków w Europie Zachodniej, Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie podejmują walkę ze szkalującymi Polskę wypowiedziami, które zakłamują naszą historię oraz naszą rzeczywistą rolę w czasie II wojny światowej. Dlatego z radością oraz nadzieją na dobrą zmianę należy przyjąć wypowiedź pana ministra odnośnie do aktywizacji polskiej dyplomacji we współpracy z polskimi środowiskami w tym zakresie. Jest to również dobry moment, aby podziękować tym wszystkim Polakom, którzy na różnych kontynentach pracują na rzecz naszej ojczyzny, m.in. broniąc jej dobrego imienia.
Polacy za granicą to duży potencjał, ale również, o czym musimy pamiętać, to wielkie zobowiązanie. Zobowiązanie naszego państwa do opieki i pomocy, wypływające wprost z art. 6 Konstytucji RP mówiącego, że Rzeczpospolita Polska udziela pomocy Polakom zamieszkałym za granicą. A sytuacja naszych rodaków w wielu krajach jest trudna. I nie dotyczy to tylko Polaków na Wschodzie. Nasi rodacy w Republice Federalnej Niemiec, stawianej przez niektóre środowiska za wzór standardów europejskich, cały czas borykają się z poważnymi problemami. Należy jasno powiedzieć, że traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy jest przez stronę niemiecką permanentnie łamany. Tylko znikoma część młodych Polaków ma możliwość nauki języka ojczystego. Odpowiadając na nasze postulaty w sprawie zwiększenia możliwości nauki języka polskiego, strona niemiecka wskazuje na odpowiedzialność krajów związkowych w sprawie organizacji nauczania. Jest to oczywista nieprawda, ponieważ stroną traktatu, a więc i odpowiedzialnym za realizację tego zobowiązania jest rząd federalny. Rząd niemiecki dzisiaj nie uznaje istnienia mniejszości polskiej, mimo że ten fakt potwierdzał szereg dokumentów, m.in. polsko-niemiecka deklaracja o wzajemnej ochronie mniejszości z listopada 1937 r. Nierozwiązana pozostaje sprawa zwrotu mienia, które zostało zagarnięte organizacjom polonijnym przez III Rzeszę, nie należą do rzadkości przypadki, w których Jugendamty odbierają polskim rodzinom dzieci. Trwające od 2011 r. rozmowy okrągłego stołu nie przyniosły pozytywnego przełomu. Niestety, te problemy można by dosyć długo wyliczać.
Dlatego biorąc pod uwagę powyższe fakty, należy docenić deklarację pana ministra, że status Polonii w Niemczech i dysproporcja w świadczeniach władz niemieckich na jej rzecz w stosunku do świadczeń polskiego rządu na rzecz mniejszości niemieckiej w Polsce będą istotnymi czynnikami w naszej ocenie przygotowywanego w tym roku bilansu 25-lecia traktatu polsko-niemieckiego.
Oddzielnym wielkim wyzwaniem jest współpraca z naszymi rodakami na byłych kresach I i II Rzeczypospolitej i pomoc im. Na Litwie mniejszość polska podlega ciągłemu naciskowi i próbom konsekwentnej lituanizacji. Traktat polsko-litewski o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy jest permanentnie łamany. Do nierozwiązanych problemów, z którymi borykali się Polacy od początku lat 90., takich jak brak zwrotu ziemi, brak dwujęzycznych nazw, zakaz używania w dokumentach polskiej pisowni nazwisk, niedoinwestowanie oświaty, dołączyły problemy po haniebnej nowelizacji ustawy oświatowej na Litwie w 2011 r. Można ten moment uznać za pewien negatywny przełom, po którym zaczęły gwałtownie narastać problemy oświaty polskiej na Litwie. Konieczność szybkiego ujednolicenia egzaminów maturalnych z języka litewskiego, systemowa dyskryminacja szkół z polskim językiem nauczania, wprowadzenie przedmiotów nauczanych w języku litewskim oraz zapowiedź konsekwentnego rugowania języka polskiego – mówił o tym minister Azubalis – i przyjęcie wzoru łotewskiego to właśnie konsekwencja przyjęcia tej ustawy.
Niestety, nie mogę nie wspomnieć tu o negatywnej roli polskiego rządu oraz ówczesnego premiera Donalda Tuska. Początkowo w 2011 r. rząd polski nie zwracał uwagi na prośby o pomoc w sprawie ustawy oświatowej, które napływały od naszych rodaków z Litwy. Dopiero kiedy proces legislacyjny na Litwie dobiegał końca, rząd Donalda Tuska podjął spóźnione i siłą rzeczy nieskuteczne działania. Po przyjęciu ustawy, aby zmniejszyć straty wizerunkowe, ówczesny premier wyjechał na Litwę i po krótkich rozmowach z władzami Litwy spotkał się z naszymi rodakami. Wtedy rozlewał sią na całą Wileńszczyznę spontaniczny strajk młodzieży i rodziców przeciw zmianom w ustawie oświatowej. Wtedy, biorąc pod uwagę rozmiary tego oddolnego protestu, była chyba ostatnia szansa, aby zatrzymać niekorzystne dla szkół polskich zmiany. Ale właśnie wtedy Donald Tusk przekonał naszych rodaków do wstrzymania tych działań, obiecując przełom w sprawie oświaty i powołując się na ustalenia z rządem Litwy. Donald Tusk, niezależnie, czy intencjonalnie, czy z naiwności, oszukał Polaków na Litwie, przyczyniając się do wygaszenia strajku szkolnego. I od tamtego czasu sytuacja oświaty polskiej konsekwentnie się tam pogarsza, a władze polskie nie stworzyły żadnego skutecznego programu pomocowego.
Opisywane fakty są bolesne, tym bardziej że Litwa jest krajem, z którym łączą nas bliskie więzi historyczne i kulturowe. Mamy podobne interesy w NATO i Unii Europejskiej, podobnie oceniamy zagrożenia i wyzwania dla naszego bezpieczeństwa. Dlatego postawa rządu litewskiego w sprawie mniejszości polskiej jest całkowicie niezrozumiała. Dobrą prognozą zmiany w tej sprawie jest wypracowany jeszcze w grudniu ubiegłego roku przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych wspólnie z Komisją Łączności z Polakami za Granicą wieloletni program wspierania uczniów pierwszych i ostatnich klas szkół z polskim językiem nauczania, który rusza od tego roku. Jestem przekonany, że za tym projektem powinny pójść i pójdą kolejne projekty dotyczące jednostronnego, długofalowego i stabilnego wsparcia dla polskiej oświaty. Jednocześnie należy mocno podkreślić, że niezbędny jest silny polityczny nacisk na władze litewskie w sprawie najbardziej palących problemów, takich jak akredytacja szkół z polskim językiem nauczania w Wilnie i rejonach podwileńskich.
Na Białorusi mieszka grupa Polaków najliczniejsza spośród wszystkich wspólnot polskich w krajach byłego Związku Sowieckiego. Do 2005 r. była to również mniejszość najlepiej zorganizowana i najsilniejsza ekonomicznie, jednak w ciągu ostatnich 10 lat dorobek ten systematycznie niszczono i represjonowano działaczy Związku Polaków na Białorusi. Należy dołożyć wszystkich starań – oraz mieć na to nadzieję – aby obecne ocieplenie relacji Białorusi z Unią Europejską, w tym również z Polską, o czym wspominał pan minister, doprowadziło do legalizacji Związku Polaków na Białorusi, zwrotu mienia oraz umożliwienia swobodnego działania naszych rodaków na rzecz kultywowania kultury, tradycji oraz języka polskiego.
Wolna Polska ma dziś szczególny obowiązek i odpowiedzialność wobec osób – lub ich potomków – które w dramatycznych momentach historycznych były represjonowane przez Związek Sowiecki. W większości wypadków powodem represji był sam fakt, że byli to Polacy. Państwo polskie musi spłacić moralny dług, który wobec nich posiada. Państwo polskie musi nadrobić to 25-letnie zaniedbanie i umożliwić potomkom represjonowanych przez Sowietów osób deportowanych w latach 30. i 40. powrót do ojczyzny. Dlatego zapowiedź pana ministra o szybkim przyjęciu i implementacji nowej ustawy o repatriacji, która jest opracowywana przez Rządowe Centrum Legislacji, jest wielką nadzieją, nie tylko dla nas, polityków, ale przede wszystkim dla naszych rodaków na Wschodzie.
Podobnie ważne są prace nad nowelizacją ustawy o Karcie Polaka, o których wspomniał pan minister. Warto przypomnieć, że jednym z problemów, na jakie natrafiło państwo polskie podczas ewakuacji naszych rodaków z Donbasu, był brak podstawy prawnej, dzięki której można by było szybko uruchomić programy pomocowe oraz przeprowadzić ewakuację. Nowelizacja ustawy rozwiązuje ten problem, wprowadzając zapisy, dzięki którym nasi rodacy – posiadacze Karty Polaka w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia będą traktowani na podobnych zasadach jak obywatele polscy, oczywiście przy poszanowaniu prawa międzynarodowego. Dzięki obu ustawom w perspektywie najbliższych 10 lat do Polski ma szansę przyjechać blisko 100 tys. naszych rodaków ze Wschodu. Proszę państwa, takiej decyzji i takich działań nie podjął do tej pory żaden polski rząd po 1989 r. Warto o tym pamiętać, o sprowadzeniu tych 100 tys. Polaków, również w kontekście rozmów na temat kryzysu migracyjnego w Europie. Warto też podkreślać nadrzędność zobowiązań każdego państwa wobec własnych rodaków, niezależnie od obywatelstwa, jakie oni posiadają.
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo! Podmiotowe i partnerskie traktowanie naszych rodaków za granicą, wykorzystanie ich potencjału, rozwój szkolnictwa polskiego w krajach zamieszkania polskiej mniejszości, twarde zabieganie o dobre imię naszego kraju na świecie, stanowcze zabiegi o respektowanie praw Polaków mieszkających poza granicami kraju, nowelizacja ustawy o Karcie Polaka, przyjęcie ustaw o repatriacji i o opiece Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą – to wszystko daje nadzieję na dobrą zmianę. To tworzy również, być może pierwszy raz od wielu, wielu lat, szansę na to, że polityka polonijna przestanie być traktowana po macoszemu, a stanie się ważną częścią polskiej polityki zagranicznej. Dlatego jeszcze raz dziękuję panu ministrowi za przedstawienie tego ambitnego planu. Jako klub deklarujemy pełne wsparcie dla działań ministerstwa. Bardzo dziękuję. (Oklaski)
(Głos z sali: Brawo!)